poniedziałek, 28 marca 2016

Endorfiny

Dzisiejszy dzień - totalnie brak siły, brzuch boli, rodzinka przy stole, więc oczywiście trening odpadł. Za to, żeby cały czas nie wylegiwać się przed telewizorem, ubrałam wygodne buty i wybrałam się na spacerek. Słonko świeci, ciepło - idealnie. Wiadomo, że święta rządzą się swoimi prawami, ale jaki jest sens w ciągłym jedzeniu i siedzeniu na tyłku? Nawet godzinka spacerku i od razu człowiek się czuje lepiej. Endorfiny uwolnione, troszkę kalorii spalone i chce się zrobić więcej.





Wczoraj Basia wspomniała, że nie lubi ćwiczyć w domu. Ja zaczynałam od codziennych domowych ćwiczonek , ale to były wakacje i wiadomo więcej wolnego czasu. Jednak teraz, w roku szkolnym, wiem że bym się do tego nie zmusiła. Przychodząc ze szkoły znalazłabym miliard wymówek, aby czasami nie poćwiczyć. Mimo to lubię czasami się trochę spocić w domu, szczególnie wtedy kiedy nie mogę znaleźć w sobie mocy, żeby jechać na siłownię. Buźka się od razu cieszy!


 P.S. Odkładać już te serniki i ruszyć tyłki! :)

                                                                                                                                       ~Morela

2 komentarze:

  1. Śledzę waszego bloga od początku, jesteście strasznie motywujące i odwalacie kawał dobrej roboty!

    OdpowiedzUsuń